Transport niebezpiecznych substancji i ładunków jest regulowany przez odpowiednie przepisy. W wielu sytuacjach należy stosować odpowiednie formy zabezpieczeń, które mają zagwarantować bezpieczeństwo i jednostce, która dokonuje transportu i ludziom, jacy pracują na jej pokładzie. Lecz pojawiają się sytuacje, czy to efekcie rażących zaniedbań, czy po prostu niefortunnych zbiegów okoliczności, że w ładowniach znajdą się źle oznaczone ładunki, potencjalnie niebezpieczne dla nieświadomych marynarzy. Sytuacje tego typu są dość niebezpieczne, gdyż przy jakimś wypadku na morzu akcje ratownicze są skomplikowane i bardzo kosztowne.
Dlatego też w trosce o jak najlepsze zabezpieczenie kontenerowców przed tego typu zagrożeniem dwie czołowe firmy transportowe podjęły współpracę w obszarze zwiększenia bezpieczeństwa przy transporcie niebezpiecznych ładunków. Ci armatorzy to Hapag-Lloyd i Maersk Line, a ich wspólną inicjatywą jest specjalny system do monitorowania przewożonych ładunków i szybkie wykrywanie ewentualnych zagrożeń.
Narzędzie to ma na bieżąco monitorować towary poszukując potencjalnego zagrożenia. System jest bez przerwy rozbudowywany, na chwilę obecną ma już około sześciu tysięcy związków, a bez przerwy pojawiają się kolejne. Przez to wykrycie źle oznakowanych ładunków jest znacznie łatwiejsze, podobnie jak identyfikowanie związków mogących nieść zagrożenie dla załogi i statku.
System armatora Hapag-Lloyd rozwijany jest od roku 2011, a oparty jest na pięciu dekadach pracy przy klasyfikacji niebezpiecznych materiałów. Z wiedzy tej zaczynają korzystać nie tylko pracownicy firmy Hapag-Lloyd, ale coraz częściej wprowadzone rozwiązania wykorzystuje cała branża. Znacząco poprawia to poziom bezpieczeństwa na jednostkach, zwłaszcza że inni armatorzy także są zainteresowani używanymi zabezpieczeniami. A o tym, jak to jest ważne najlepiej może świadczyć ilość nieodpowiednio oznakowanych niebezpiecznych towarów, jakich w ciągu minionego roku znaleziono 2,6 tysiąca.