Estonia – kraj z którego można brać przykład

0
329
Estonia – kraj z którego można brać przykład

Estonia jest krajem, gdzie właściwie nie istnieje biurokracja. Nie wszyscy w naszym kraju wiedzą jednak o tym kraju coś więcej poza tym, że jest i że jest krajem nadbałtyckim. Kraj ten miał trudną historię – o wiele trudniejszą od naszej. Państwowość zyskał dopiero w 1918 roku jednak bardzo szybko, bo w 1940 roku Estonia najechana została przez sowietów a elita społeczeństwa szybko przestała istnieć. Obecnie mieszkańcy kraju zdają się być zadowoleni ze swej obecnej sytuacji.
My zaliczamy Estonię do krajów nadbałtyckich jednak sami Estończycy określają się jako Skandynawowie.  Co prawda nie są tak dobrze rozwiniętą gospodarką jak Finlandia czy Szwecja jednak w wielu dziedzinach radzą sobie wręcz świetnie. Estonia od stycznia tego roku należy do strefy euro a od marca rządy powierzone zostały centroprawicy, co nie pozostaje bez znaczenia dla pozycji kraju w Europie.

Estonia ma jeden z najwyższych na świecie wskaźników informatyzacji, mało kto wie, ale to właśnie Estończycy są współtwórcami Skypa. Wszędzie napotkamy hot-spoty i po otrzymaniu kodu nawet w kancelarii premiera można połączyć się z Internetem za pośrednictwem laptopa lub poprzez wi-fi w telefonie. Nikt też nie obawia się wycieku informacji, co świadczy o wysokim poziomie zabezpieczenia sieci. Z całej Europy właśnie do Estonii przyjeżdżają delegacje, w celu nauczenia się prawidłowej informatyzacji państwa.

Estończycy pod tym względem zadziwiają. W Kancelarii Premiera obrady rządu odbywają się bez użycia jakichkolwiek papierowych dokumentów. Cały obieg dokumentów odbywa się elektronicznie – także prezentacja ich podczas obrad. Wyniki działań od razu przekazywane są opinii publicznej – również drogą elektroniczną. To w Estonii, jako pierwszym kraju, można było głosować poprzez sieć Internet.

Dodatkowo Estończycy są dużo bardziej otwarci od Polaków. Tam np. nie jest problemem zdobycie numeru telefonu bezpośrednio do wysoko postawionego urzędnika. W Polsce trzeba by stoczyć długą batalię z podrzędnymi urzędnikami a i tak nikt nie zagwarantuje nam takiego sukcesu. W porównaniu do tamtego systemu – nasz jest bardzo formalistyczny, zbiurokratyzowany i zamknięty. Oczywiście ma to także związek z tym, że Estonia to 1.3 ml mieszkańców, czyli mnie niż w Warszawie – oznacza to dużo łatwiejsze rządzenie takim krajem.

W Estonii zawsze ważne jest to, aby działania oficjalne nie były drogie. Nawet jeśli coś jest pilnego do zrealizowania to zawsze ważna jest cena. W Polsce jest na odwrót. Gdy coś trzeba zrobić szybko to koszty zdają się nie mieć znaczenia. Posłużę się tutaj nie Estońskim, ale Łotewskim przykładem, jaki powinien być wprowadzony u nas. Kilka miesięcy temu prezydent Łotwy p. Valdis Zatlers był z oficjalną wizytą w Rosji. Wraz z nim poleciało wielu biznesmenów. Po wizycie pałac prezydencki przedstawił szczegółowe zestawienie kosztów podróży oraz informację, że część biznesmenów poleciała tam na własny koszt i tutaj także podano kwoty. Nam pozostaje tylko marzyć o takich standardach rządzenia jak w tych dwóch krajach.

Dodatkowo Estończycy są bardzo opanowani. W momencie kryzysu w wielu firmach dokonano cięcia zatrudnienia jednak nie było nawet pomysłu aby strajkować. Naród ten jest bardzo doświadczony i po tak wielu nieszczęściach jakie zafundował im Związek Radziecki (aneksja, wywózki na Syberię, sowietyzacja, próby wynarodowienia), nie są skłonni do robienia tragedii ze zdarzeń jakich uniknąć nie można.

Jednocześnie ta otwartość oraz wysoka elastyczność wydanie ułatwia skuteczność działania państwa i gospodarki.

Gdy popatrzymy na wskaźniki to dojdziemy do wniosku, że jest to kraj bogatszy od Polski. Dochód per capita (na głowę) wynosi w Estonii 10 800 € a w Polsce 8 950€. Także za średnią pensję Estończyk kupi dużo więcej niż Polak – nam uda się zakupić 0,5 m2 mieszkania, gdy w Tallinie można kupić 2 m2. Dług publiczny Estonii to 7,2% PKB a w 2009 roku, czyli w szczycie kryzysu deficyt sektora finansów publicznych wyniósł jedynie 1,7% PKB. Estończycy nie protestują przeciwko ogromnym cięciom budżetowym, gdyż wiedzą że jest to konieczne dla dobra kraju. Właściwie wszystkie grupy społeczne – poza Rosjanami, popierały większością głosów wprowadzenie Euro. Świadczy to o dużym rozsądku oraz odpowiedzialności i świadomości społeczno-ekonomicznej obywateli tego kraju. U nas nadal jest z tym ogromny problem.

Samo podejście do życia oraz do rządzenia wynika zapewne stąd, że Estończycy podchodzą do siebie bardzo poważnie, podobnie też traktują innych. Również rząd uważa, że rządzenie propagandą dobre nie jest. I to powinni sobie do serca wziąć nasi politycy. Kiełbasa wyborcza jest z pozoru dobra jednak w końcu kiedyś zacznie się mścić na jej „producentach” Przyznam szczerze- oby jak najprędzej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here